czwartek, 31 października 2013

wiem, wiem, wiem.

nie pisałam. długo. ale dużo się działo. jak zwykle ; ) mam tu sporo zdjęć, newsa, że wygrałyśmy z Adą i Maćkiem konkurs na film krótkometrażowy który przedstawiał relację z sesji ; ) zrobiłyśmy trochę zdjęć i wgl, ale nie miałam chwili nawet napisać notki...
Zacznijmy od zdjęć Sabinki:




Z Adą też trochę popracowałyśmy. Zdjęcia z sesji relacjonowanej w filmie:








I kilka ujęć z ostatnich czasów ; )






na samostrzałach jestem zdecydowanie modelką jednej miny, teraz to zauważyłam. ale dzięki Aduś za wsparcie i ogólnie za wszystko ; * Kasiu, Tobie też dziękuję ; * jesteście kochane ; ***


wtorek, 27 sierpnia 2013

ehh...

Opierdzielam się, trzeba przyznać... Miałam zrobić notkę z Wrocławia, nie zrobiłam, więc w tej notce wrzucę zdjęcia. Później były moje urodziny. Miałam zrobić notkę z prezentami które dostałam, a jest ich najwięcej ze wszystkich moich urodzin ; ) Ale najbardziej jestem zadowolona z prezentu od W., czyli z kompletu 5 pędzli Hakuro i z prezentu od Kasi, czyli małej paletki, ale w cudownej oprawie i z bardzo ciekawymi kolorami. Właściwie to ze wszystkiego jestem zadowolona. Z urodzinowych second hand'owych łowów również. 3 sukienki (w tym jedna chyba już na półmetek ;), 3 koszule z czego jedna na rozpoczęcie roku, cudowna i kilka innych rzeczy które mega mi się podobają. Z bardziej aktualnych rzeczy, to biorę udział w dwóch konkursach. Jeden jest u Maxineczki (tutaj chcę podziękować Aduś za info :*), a drugi znów u RLM, tym razem zamierzam bardziej się przyłożyć, bo na nagrodzie zależy mi niesamowicie. Na nagrodzie u Maxineczki również, dlatego też wycisnęłam z siebie możliwie jak najwięcej kreatywności, no i czekam na wyniki ; dd  W czwartek wybieram się do fryzjera, zmiana będzie dość odważna, ale moim zdaniem na lepsze, już kiedyś sprawdzona, więc nie boję się efektów ; )
A tutaj fotki z Wrocławia, robione moją mizerną cyfrówką, więc zdjęcia nie są najciekawszej jakości ;c

















czwartek, 1 sierpnia 2013

Dużo się dzieje.

No i niestety, nie udało się w konkursie. ;c Pierwsze i trzecie miejsce uważam za w stu procentach zasłużone, ale drugie było mocno kontrowersyjne i z tego co widziałam w komentarzach na fp RLM, wielu osobom się nie podobało w tym mnie. Ale gratuluję wygranym. ; )
W niedzielę Ada wyciągnęła mnie do Będzina na wystawę piesków. Ten upał był straszny. Ale mimo wszystko warto było się wybrać. Psy były śliczne, niektóre malutkie, niektóre bydlaki takie, że bałabym się mieć takiego zwierza w domu ; D Wiele było zdolnych, jak np ten któremu Ada zrobiła zdjęcie na pokazie, a ja później miałam okazję potrzymać tego zdolniachę Wiktora (jeżeli nie pomyliłam imienia ;)
Kupiłam też ostatnio nowe piękne butki którymi muszę się pochwalić. Są cudowne, mega wygodne. Jedyny minus jest taki, że lekko odparzyły mi stopę, ale to nic, już się zagoiło. Miały być na wyjazd, ale on nie wypali. Czyli trzeba zadzwonić o pracę. Ehh... Tutaj zdjecie butków:

piątek, 26 lipca 2013

stres i nerwy.

Witam Was wszystkich.
Od rana siedzę trochę jak na szpilkach. Właściwie to od wczoraj. Po wiadomościach od Ady, nie dało się spać z podekscytowania, módlmy się żeby się udało misiaczku : *
A dziś stresuję się bardzo, bo od rana czekam na wyniki konkursu RLM na kreskę. Zobaczymy czy udało mi się zająć jakieś miejsce. Wydaje mi się że makijaż był dość ciekawy, ale niestety nie znam konkurencji ; ) Gdyby tylko dało się podejrzeć prace innych, tak tylko dla ochłonięcia nerwów.
Tutaj jeszcze nie miałam okazji nic wspomnieć na temat ostatnich zmian w moim życiu. Nic wielkiego, niby tylko zaczęłam się zdrowo odżywiać, ale dla kogoś takiego jak ja, jest to nie lada wyzwanie. Do tego jak najczęściej jeżdżę na basen i byłam mega zdziwiona, że w drugi dzień od rozpoczęcia pływania bardziej intensywnie niż rekreacyjnie, z moją kondycją zaniedbaną miłością do leżenia na kanapie, przepłynęłam za jednym zamachem 24 baseny. I to bez żadnej przerwy. Po wyjściu z wody byłam i nadal jestem z siebie mega dumna, a to chyba najważniejsze ; )
Ale najbardziej jestem dumna z tego, że wciągnęłam w zdrowy tryb życia najukochańszego mężczyznę mojego życia, czyli mojego tatę. Cieszę się, że zaczął dbać o swoje zdrowie i znalazł sobie nowe priorytety. Zresztą tak samo jak ja. Tyle że ja mam słabą hmmm.. silną wolę? ; D Nie wiem jak to ująć. Ale ciężko mi radzić sobie z pokusami. Nie jestem zakochana w czekoladzie jak wiele dziewczyn, bez niej daję sobie radę, a jak nie, zjadam kostkę gorzkiej, ale nic mi nigdy nie zastąpi napoju bogów, czyli coli. Jestem coloholiczką, przyznaję się. Może to kofeina, może to cukier, ale uwielbiam napić się zmrożonej coli. I o dziwo nienawidzę Coca Coli. Jest za bardzo karmelowa i dziwnie smakuje. Jestem oddana bez reszty mojej ulubionej biedronkowej podróbie, która smakuje o niebo lepiej. Ale koniec o coli, bo zaraz się ubiorę i skoczę do sklepu, a tego nie chcę ; D
Mam nadzieję, że uda mi się wytrwać w tych większych ograniczeniach do czasu osiągnięcia mojego celu, a później zostanę przy dobrych nawykach do końca życia ; )
Być może, jak będę miała czas, wrzucę tu kilka przepisów na moje odchudzone dania. Jednym z najlepszych jest brokułowa, którą robiłam w sobotę i dziś robię znów. Zawsze z piersią z kurczaka, czasem z makaronem pełnoziarnistym, zależy ile mam w domu brokuła, ale zawsze pyszna. Idealnie ją wzbogaca fix z Winiary, choć nie powinnam go dodawać, ale daje zupie intensywny brokułowy smak, a jak wykona się zupę w proporcjach podanych na opakowaniu, wyjdzie cudownie gęsta jak zupa krem. A jutro długo wyczekiwane leczo, postaram się coś o nim napisać ; )

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozlew krwi i egipskie temperatury, czyli lato.

Komu już teoretycznie zaczęły się wakacje? ; ) Ja w szkole zawitałam na godzinkę w czwartek, ocenki poogarniane, więc rozkoszuję się wolnym. W piątek trzeba tylko iść odebrać świadectwo, z którego jak na moje lenistwo jestem całkiem dumna.
Dziś szybka i jak zwykle cudowna sesja z moją kochaną Sabinką i moim wspaniałym modelem panem W. Jak tylko dostanę zdjęcia w moje łapki, od razu je wrzucam i tutaj i na FANPAGE'A ; )
Wczoraj udane zakupy szperakowe z siostrą, nie powstrzymywałam się już nawet przed kupnem koszul, doszłam do wniosku, że nie ma sensu. Więc mam nowe trzy koszule. Jedna będzie na fotkach z dzisiaj, a dwie wrzucę przy okazji następnego posta. Dorobiłam się również pięknej, szyfonowej spódnicy maxi. Sprawdza się idealnie nawet w takie upały jakie mamy teraz.
Wrzucam przy okazji zdjęcie z naszego wypadu do Krk, trochę późno, ale dobra ze mnie siostra i pożyczyłam młodej aparat na tydzień ; )
Od razu serdecznie zapraszam osoby zainteresowane kupnem ładnych a tanich torebeczek- różne style, rozmiary, a ceny wszystkie niskie! ; ) Sama jak tylko tata obdaruje mnie jakimiś pieniążkami zaopatrzę się w którąś z tych ślicznotek ; ) Przy zakupie, możecie rzucić moje imię i nazwisko lub ewentualnie nick, będę wdzięczna. Zapraszam do zapisywania się do grupy! ; ) Torebeczki - klik ; )

niedziela, 16 czerwca 2013

Dla leniwych ; )

Zacznę od podzielenia się wrażeniami  z naszej plenerowej otwartej imprezy organizowanej przez nasze LO i cudowny Samorząd Szkolny. Było świetnie. Mnóstwo dobrej muzyki na żywo, ciekawe widowiska, dla chętnych zawody sportowe. W przyszłym roku zapraszam wszystkich którzy wahali się przyjść. Jest po co. Można pogrilować, zobaczyć szkołę, zainteresowani naborem trzecioklasiści z gimnazjum mogą zostawić swoje podania. Jak widać II LO oprócz nauki, potrafi zrobić porządną imprezę dla każdego, niezależnie od wieku czy zainteresowań.
U Ady można zobaczyć fotorelację z imprezy, więc zapraszam na jej bloga! ; )
A tutaj moja stylizacja z soboty. Włosy miały byś puchate i kręcone, ale niestety oklapły, a był to początek imprezy ;c Zdjęcie oczywiście robiła Aduś : *
A nawiązując do tytułu, mam dla Was dwa szybkie słodkie przepisy. Dla leniwych (czyli mnie), bądź zabieganych, a lubiących zjeść coś pysznego ; )
Pierwszy przepis to TARTALETKI Z BUDYNIEM I OWOCAMI. W piątek mi i mojemu W. przypadło pół roku spędzone wspólnie. Postanowiliśmy trochę poświętować, głownie z inicjatywy mojego mężczyzny, ponieważ ja byłam padnięta po 3 godzinach spędzonych w kuchni nad dwoma tortami i wyśmienitą zupą pieczarkową ; )

Składniki:
*opakowanie gotowych tartaletek (dostępne teraz w Biedronce)
*opakowanie budyniu waniliowego
*mleko
*truskawki
*gotowy kompot z wiśni (z wiśniami oczywiście)
*dżem wiśniowy

Wykonanie banalnie proste. Budyń robimy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Tartaletki smarujemy w środku dżemem, wykładamy kilka wiśni z usuniętymi pestkami, zalewamy budyniem, dekorujemy truskawkami. Zostawiamy do ostygnięcia, żeby budyń trochę stężał, a następnie zajadamy się i popijamy winem ; )
Drugi przepis powstał dziś z konieczności zużycia sporej ilości truskawek, które miały te swoje dwa dni, więc już nie do końca nadające się do jedzenia wprost. No i musiałam ochrzcić kupioną dziś rano formę.

TARTA Z OWOCAMI
Składniki:
*kruche ciasto (jeden płat prostokątny, lub dwa okrągłe-musi wypełnić cały spód formy i utworzyć później kratkę na wierzchu)
*truskawki
*morele
*nektarynki
*cukier
*3 łyżki mąki rozrobionej w 3 łyżkach wody
*masło i bułka tarta do przygotowania formy

Przygotowujemy owoce. Kroimy je na średniej wielkości kostkę i wrzucamy do garnka. Podgrzewamy na ogniu, słodzimy wedle uznania. Z truskawek wytrąci się sporo soku, więc zagęszczamy nasze owoce mąką z wodą. Jak zgęstnieje, wyłączamy ogień. Formę smarujemy masłem, obsypujemy bułką tartą. Wykładamy ciasto tak by pokryło całą formę, łącznie z brzegami. Nakłuwamy je widelcem w kilku miejscach. Wykładamy na ciasto papier do pieczenia i wysypujemy groch, ryż, fasolę, cokolwiek co przyciśnie ciasto do formy, aby nam się nie wybrzuszyło. Pieczemy w 190 stopniach około 20-30 minut, piekłam na oko. Ściągamy nasz "przyciskacz" i papier, pieczemy kolejne 10 minut, aż się zarumieni. Wykładamy na ciasto owoce, z reszty surowego ciasta robimy kratkę na wierzchu i posypujemy cukrem i nasza tarta znów ląduje w piekarniku na jakieś 12-15min. Smacznego ; )
Zdjęcie zrobione już w ostatniej chwili, bo zniknęła szybko. Jest naprawdę pyszna i szybka ; )

środa, 12 czerwca 2013

Czas na zmiany.

Znów mnie tu zdecydowanie za długo nie było... Nawet nie bardzo mam się czym usprawiedliwić, jakoś po prostu nie pisałam.
W piątek 7.06 dwa nasze cudowne biol-chemy wybrały się na wycieczkę do Krakowa. Nienawidzę dwu i pół godzinnych podróży pociągiem... Ale w samym Krk było już znacznie lepiej. Oczywiście co to za wycieczka bez McDonald's, więc tam zaczęliśmy nasze niestety bardzo krótkie zwiedzanie rynku. Właściwie tam też skończyliśmy. ; ) Później bardzo wyczerpujący jak dla moich kolan 40 minutowy spacer na wystawę The Human Body. Wystawa godna polecenia. Nie jest ona aż tak bardzo szokująca jak mówią. Gdyby mi nie powiedziano, że na wystawie użyto prawdziwych ciał, podejrzewam, że sama bym się tego nie dopatrzyła. Rozwiewam również mity o nieprzyjemnym zapachu środków konserwujących. Nic nie czułam nadzwyczajnego. Jedyna uwaga jest dla osób o słabych nerwach- nie zwiedzajcie części z rozwojem płodowym człowieka. Dla mnie to było bardzo ciekawe, gdyż przez jakiś czas sama zastanawiałam się nad położnictwem bądź ginekologią, ale osoby które chcą zobaczyć wystawę z ciekawości, a nie lubią takich widoków i przede wszystkim nie mają pojęcia na temat procedur w jakich ciała dostają się na tą wystawę, niech tam po prostu nie wchodzą. No i cena... Ja osobiście 30 zł zapłaconych w bilecie grupowym nie żałowałam, ale jeżeli zapłaciłabym 50 czy 60 zł jak to jest indywidualnie, czułabym, że przepłaciłam. Mimo wszystko wystawę polecam i przypominam, że trwa ona tylko do 30 czerwca! ; )
Jak odzyskam od młodej aparat, to powrzucam jakieś zdjęcia z wycieczki ; )

    A dziś pokażę Wam zdjęcie najbardziej aktualne, bo robione przed chwilą. Wybrałam się dziś do fryzjera, któremu powierzyłam moje długie aczkolwiek mocno zniszczone włosy. Kazałam ściąć wszystko co było zniszczone i zostało mi całkiem niewiele włosów, ale jestem zadowolona. Mojemu W. też się podoba ; )
Wyregulowałam od razu brwi, z którymi od dawna nie dawałam sobie rady sama co widać było na zdjęciach. Mam nadzieję, że efekt się podoba, choć najważniejsze, że ja jestem zachwycona. Muszę tylko przyzwyczaić się do takiej zmiany! ; )
Ponawiam pytanie z fanpage'a: Znajdzie się jakiś fotograf chętny zrobić mi bardziej aktualne zdjęcia niż inne? ; )

wtorek, 4 czerwca 2013

Byle do 21 czerwca. Na razie dużo do roboty, nauka, nauka, nauka. Na szczęście już w piątek wybieramy się na wystawę The Human Body w Krakowie. Mam spore oczekiwania co do tej wycieczki ; )
Dziś na szybko udało mi się zrobić makijaż, pojawił się również na fanpage'u zanim pojechałam do siostry i poszłam na randkę z promieniotwórczością.
 Nawiązując do ostatniego posta, opracowałam mniej więcej stylizację i makijaż na sesję stylizowaną na tą Lany. Teraz potrzebuję tylko fotografa, który ma chwilę na zdjęcia. Znajdzie się ktoś taki? ; )

niedziela, 2 czerwca 2013

Springtime sadness...

Z okazji wczorajszego Dnia Dziecka chciałabym życzyć każdemu wszystkiego co najlepsze, spełnienia najskrytszych marzeń, oraz beztrosko spędzanych dni, jak to było gdy się miało te kilka lat. ; )
Z tej samej okazji, dzięki mojej Mamie, powiększyłam o kilka rzeczy swoją kolekcję kosmetyków, mam więc nadzieję na więcej makijaży, bo mało się udzielam w tym temacie ostatnio.
Przy okazji zakupów kosmetykowych weszliśmy z W. do Plazy, obejrzeć co przygotowali dla dzieci. Nawiązano motywem do słynnego Hello Kitty, a ja budząc w sobie wewnętrzne dziecko nie mogłam nie zrobić sobie zdjęcia z wielką maskotką tej kultowej postaci. ; )

Dzisiaj za to, jak w tytule mam "smuteczek", bo niestety nie ma mnie w Warszawie. A w Warszawie będzie dziś wieczorem nie kto inny jak Lana del Rey, kobieta którą ubóstwiam. Jest moją idolką, utalentowaną, młodą dziewczyną, która robi coś innego i fajnego. Mam nadzieje, że w przyszłości będę mogła wybrać się na jakiś jej koncert, bo teraz niestety byłoby to niemożliwe. Pękło mi serce... ;c
Może jest ktoś chętny zrobić mi zdjęcia w stylu tej sesji? ; ) 
Dodatkowo makijaż, który przed chwilą pojawił się na FANPAGE'u, z góry przepraszam za słabą jakość. 


piątek, 24 maja 2013

Najgorszy okres w roku.

Przepraszam za moje ostatnie długie przerwy między postami, ale nie wiem już w co mam ręce wsadzić, tyle ostatnio jest do roboty. A najwięcej niestety w szkole... Ale, jak się chce mieć wykształcenie to nie ma co narzekać.
Obiecałam posta z moimi sobotnimi zdobyczami lumpkowymi. Jestem bardzo zadowolona, jestem na pewno  kilka złotych do przodu ; )
1. Wcześniej już wspomniana koszulka projektu Stelli McCartney z kolekcji charytatywnej Comic Relief. Cudeńko. Muszę zacząć kupować T-shirt'y, bo znajdując go zdałam sobie sprawę, że jest moim jedynym.



2. Śliczna koszula w kwiatki, do której kupiłam też zwykłą czarną muchę. Ostatnio nie wyjdę z second hand'u bez koszuli, chyba to już trochę uzależnienie ; )

3. Piękny, błękitny gorset z River Island do którego jestem w trakcie zrzucania kilogramów. ; )


4. Zwykła różowa polóweczka, przyda się do gry w tenisa, a zamierzam się uczyć właśnie. Niestety pogoda pokrzyżowała mi plany i z jutrzejszej, jak na razie pierwszej lekcji, nici.

+ Śliczna tunika mgiełka od siostry W., za którą jej bardzo serdecznie dziękuję, bo przecudnie wygląda do czarnych leginsów. 

Od 5 dni z moim lubym robimy szóstkę Weidera. Efekty czuję wewnątrz, z zewnątrz dla innych jeszcze tego tak nie widać, ale sama też już widzę ujędrnienie mojej zimowej oponki. 42 dnia pokażę Wam efekty moich ćwiczeń, trzymam się w przekonaniu, że osiągnę swój cel minus 10 centymetrów, a wtedy być może i Was zmotywuję o ćwiczeń. ; )